SpellForce Wiki
Advertisement

Zobacz też: Informacje o grze SpellForce: Zakon Świtu

O Grze[]

SpellForce: Oddech Zimy to kontynuacja SpellForce: Zakon Świtu, gra łączącej w sobie Strategię Czasu Rzeczywistego (RTS) oraz Komputerową grę Fabularną (cRPG). Poza tym dodatkiem do pełnej wersji gry istnieje również drugi dodatek SpellForce: Cień Feniksa oraz kontynuacja SpellForce 2: Czas Mrocznych Wojen wraz z 2-ma dodatkami.

Do gry dodano nowe przedmioty, mapy oraz umiejętności. Nowością są mapy na których jesteśmy zmuszeni się bronić ochraniając konwój przed dużo silniejszymi wrogami lub utrzymywać się przed stale atakującymi przeciwnikami. Grę rozpoczynamy jako nowy Runiczny Wojownik po wydarzeniach z 1 części.

Historia[]

Wiele lat przed tym, jak pierwsi ludzie zeszli ze stoków Gór Wietrznych, krainą tą władały smoki. Nieba nad Fiarą były pełne tych potężnych, dzikich istot które zażywały swej jeszcze wtedy niczym nieograniczonej wolności. W tych czasach narodził się jeden biały smok, który zstąpił ze szczytów Godmarchii i jednym machnięciem swych potężnych skrzydeł zmroził całą krainę. Jego pancerz lśnił najczystszą bielą, jego oczy były niczym chłodne, zimowe słońce, a oddech sprowadzał wieczną zmarzlinę. Żaden inny smok nie mógł się z nim równać potęgą – był on prawdziwym Oddechem Zimy. Jego pobratymcy uciekali przed nim gdziekolwiek zatrzymał się na spoczynek, a ziemia zamarzała wszędzie gdzie podążał. Wkrótce całą Fiarę pokryła gruba warstwa lodu, a smoka nazwano Arynem, Lodowym Tkaczem.

Mimo całej swej potęgi Aryn nie był szczęśliwy, a serce jego wypełniały ból i samotność, gdyż żadna żywa istota nie była w stanie przetrwać w jego towarzystwie – otaczały go zewsząd jedynie mróz i śmierć. W poszukiwaniu towarzysza krążył Aryn nad różnymi krainami, lecz wszystko co żywe uciekało przed sprowadzaną przez niego wieczną zimą. Im dłużej Aryn szukał, tym więcej cierpienia sprowadzał na ten świat. Poszukiwania jednak trwały i istniało realne zagrożenie, że Fiara stanie się śnieżną pustynią.

Lata upływały, a Fiara kawałek po kawałku umierała pod podmuchami wywołanymi jego białych skrzydeł. Poszukiwania doprowadziły Aryna na południe Fiary, do krainy którą elfy zwały Finon Mir. Gdy tylko pierwszy przymrozek pokrył korony tamtejszych drzew, elficka młodzież zebrała się celem przedyskutowania sposobów na walkę z Lodowym Tkaczem. Niestety, dzieci lasu nie znalazły żadnego rozwiązania – nie rozumiały zachowania Aryna, a żadne z nich nie było dość potężne, aby stawić mu czoła. Prastare elfickie bóstwa nie udzieliły im żadnej rady, a na gałęziach potężnych drzew zaczął już gromadzić się śnieg... Cenwen, jedna z pięciu władczyń lasu, wyruszyła samotnie na spotkanie smoka. Jej pobratymcy uciekali w panice na południe, ona zaś dzielnie wyszła na zmrożoną równinę w poszukiwaniu Smoka Zimy.

Straszliwe zimno mroziło ją do kości i szybko otaczały ją lód i śmierć. Im bliżej była smoka, tym bardziej przejmujący był mróz – wkrótce zaczęła tracić przytomność. Aby nie poddać się śmiercionośnemu otępieniu, Cenwen zebrała resztkę sił i zaczęła śpiewać o pewności siebie, bezpieczeństwie i cieple – o tym, o czym śpiewało się przy ogniskach Finon Mir.

Aryn usłyszał jej pieśń i spłynął z niebios ku miejscu w którym się znajdowała. Ujrzał klęczącą w śniegu, bezsilną elfa na progu śmierci – elfa, który nie chciał się jednak poddać wszechogarniającemu chłodowi i kontynuowała śpiew. Smok Zimy spoczął na gruncie w pobliżu Cenwen i obniżył głowę, patrząc na najpiękniejszą rzecz w swym długim, samotnym życiu. Królowa elfów przerwała wtedy swą pieśń i zawołała do smoka:

Wysłuchaj mnie, najpotężniejszy smoku! Wysłuchaj mnie, posłańcze zimy i śmierci! Twoja obecność sprowadza na tę krainę mróz, a wszelkiemu życiu – śmierć. Podmuchy twoich skrzydeł zmrożą te prastare lasy, a mój lud zginie, jeśli nie ominiesz tej krainy. Czego żądasz? Czymże mogę przebłagać Lodowego Tkacza i uratować mój lud?

Aryn uniósł w tym momencie głowę, a zimny blask jego oczu przebił serce Cenwen niczym srebrzysty sztylet.

Zrozum, o dziecię lasu, że od dnia swych narodzin szukam jedynie istot mi równych. Teraz jednak widzę, jak wszystko przy mnie umiera, a ja sprowadzam na świat jeno ból i cierpienie. Wrócę więc do mej samotnej górskiej ojczyzny,

gdzie doczekam końca czasu.

Jeśli jednak twój lud ma zostać ocalony, musisz spełnić me żądanie – pragnę, abyś mi towarzyszyła. Jako jedyna miałaś dość odwagi, aby stanąć ze mną twarzą w twarz i spojrzeć mi w oczy, a twa pieśń poruszyła me zimne serce. Udaj się ze mną w góry, a twój lud ocaleje.

Cenwen spojrzała na Smoka Zimy, przez długą chwilę nie spuszczając z niego wzroku. Wreszcie rzekła:

Twojam jest, Lodowy Tkaczu! Zabierz mnie ze sobą na północ, a ja potęgą mej nadziei będę ogrzewać nasze serca po kres mego żywota. Błagam jednak – oszczędź memu ludowi cierpień, jakie mu przysparzasz.

Smok pochwycił ją i wzbił się w niebo.

To mądry wybór! Jeśli twój lud jest równie odważny jak ty sama, to rzeczywiście zasługuje na życie... Jeśli kiedykolwiek twoi pobratymcy znajdą się w potrzebie, niech wezwą mnie, a cała moja potęga stanie po ich stronie. Niech to też będzie część naszej umowy – dam im coś równie ważnego jak to, co odbieram. Mróz nie będzie już im straszny, a potęga lodu będzie z nimi tak długo, jak ty będziesz pozostawać w ich sercach.

Skończywszy, Smok Zimy wzbił się w niebo i udał się na północ, w niegościnne szczyty Gór Grimwarg. Tam też osiadł, okrywając siebie i śpiewającą dla niego królową elfów lodową pokrywą, która miała osłonić ich przed całym światem – i cały świat przed nim.

Dziś na świecie pozostał już tylko jeden ślad umowy, jaką elfy zawarły ze smokiem - potężny lodowiec zwany Lodowym Tkaczem. Ludzie i krasnoludy opowiadają historie o tym, że w niedostępnych lodowych pustyniach najwyższych szczytów wciąż słychać czysty głos Cenwen... Jednak tylko potomkowie Cenwen wiedzą, że Smok Zimy wciąż żyje i przekazuje im swą moc. Będzie to trwać tak długo, jak koić go będzie pieśń królowej skrytej głęboko pod lodem.

Advertisement