SpellForce Wiki
Advertisement

Szablon:Przekieruj

Historia

Polecenia Aonira dla Strażników

I tak Aonir Wędrowiec zstąpił na Eo, uspokoiwszy walczące na niej żywioły i stworzywszy z nich jej powierzchnię. Tam też zasiał najcenniejszą rzecz, jaką posiadał – Nasienie Życia.

Gdy skończył, pozostał tam. Był osłabiony i zmęczony, pragnął jednak powrócić do domu – na odległe brzegi, z których niegdyś wyruszył. Nie opuszczała go jednak też troska o swój nowy twór.

Dlatego też wysłał swe światło za Gwiezdne Morze i zawezwał swe dzieci, które szybko dołączyły do niego po drugiej stronie Wiecznej Otchłani. Gdy już wszystkie się zgromadziły, przemówił do nich w te słowa: „Spójrzcie na me dzieło – stworzyłem żyzną glebę w miejscu, gdzie niegdyś leżała ona odłogiem w tym zniszczonym świecie. Nasienie Życia wkrótce zakiełkuje, nie mogę tu jednak pozostać aby zadbać o mój twór. Dlatego też przyzywam was, abyście to wy spełnili ten obowiązek”.

Dzieci odrzekły: „Ojcze – moce które wygnałeś jedynie zasnęły, a my – nawet zjednoczeni – nie dorównujemy ci mocą. Jak sprostamy czekającym na nas wyzwaniom?” „Nie obawiajcie się!” – rzekł Wędrowiec. „Dopóki z odległych brzegów naszej ojczyzny docierać będzie do was blask mego światła, ma moc i moja władza nad żywiołami będą trwać. Przelewam własną krew, aby ten świat był również częścią mnie, tak jak wiele innych przed nim”.

Na te słowa Aonir ujął ostrą skałę i wbił ją sobie w ciało. Na powierzchnię Eo spadło wiele kropel jego krwi, a każda z nich zmieniała się w najczystszy kryształ – tak oto powstały boskie kamienie.

Wyczerpany Wędrowiec ponownie przemówił do swych dzieci: „Od tej pory prowadzić was będzie moja moc. Czeka na was jednak wiele wyzwań...

Tiaro, najmłodsze z moich dzieci. Twoim domem będzie dysk słoneczny; tańcząc wśród jego płomieni będziesz zapewniać temu światu światło i ciepło, którego potrzebuje. Obyś nigdy się nie zmęczyła swym tańcem.

Norze, mój synu – ty otrzymasz we władanie dysk księżyca. Będziesz doglądać nocy i śpiących pod jej osłoną istot gdy już Tiara uda się na spoczynek. Twe światło będzie chłodne, ale stworzenia nocy przyjmą je z radością.

Elen, córko moja – ty masz podróżować po tym świecie, strzegąc jego mocy życiowych. Doglądaj skarbów natury, roślin i leśnych zwierząt. Dostarczaj im wody, której tak potrzebują do przeżycia, bądź im przyjaciółką i obrończynią.

Ulmie – ty będziesz opiekunem różnorodności i zmiany. Albowiem nic nie będzie trwać wiecznie, a zmiana zdecyduje o obliczu świata. Twoja potęga nada barwy kwiatom i różnorodność istotom żywym.

Tak rzekł Aonir: Niethalfie, twa siła będzie ich kształtować i wzmacniać. Dasz im moc potrzebną do przetrwania. Ponieważ świat ten nie będzie wolny od niebezpieczeństw. W trzewiach ziemi będziesz kształtować ich dusze w swej kuźni, napełniać je odwagą, prawdomównością, siłą woli i mocą.

Lecz będą też na świecie słabi i dwulicowi, których życie nie będzie ścieżką prawdy. Także i oni powinni mieć opiekuna, a będziesz nim ty, Zerbo. Oby twoja zwodniczość i finezja były dla nich pomocą i przykładem.

Shanno, córko moja, ty dasz światu życzliwość i delikatność, gdyż to twa pewna ręka będzie kierować losami domów i rodzin. Pokażesz im radość życia, pracy i bycia razem.

Hirinie, ty będziesz Dawcą, który obdarza ludzi dobrem lub złem. Będziesz odprowadzać dusze umierających do komnat śmierci, a dusze rodzących się – na świat. Twymi dobrami będą sen, śmierć i marzenie, lecz także szczęście i zdrowie. Ludy świata będą równocześnie obawiać się ciebie i kochać cię.

I wreszcie ty, Ereonie, będziesz strażnikiem ich wiedzy. Ponieważ to nauka, doświadczenie i magia zapewnią ludom świata lepszą przyszłość. Będziesz zapisywać całą ich wiedzę w księgach, abym u kresu czasów mógł poznać dzieje mojego stworzenia.

Teraz ruszajcie spełniać swe obowiązki dopóki nie nastąpi koniec tego świata. W zamian za wasze poświęcenie każda żywa istota będzie wam oddawać hołd i lojalnie dziękować za to, że jesteście ich strażnikami. Pamiętajcie jednak – moje twory są ideałem. Są początkiem i końcem, teraźniejszością i przyszłością. Nasienie Życia zakiełkuje i wzrośnie tak jak je stworzyłem. Doglądajcie go, gdyż każde życie jest czymś wyjątkowym.

I tak Bóg Gwiazd Aonir zakończył swą przemowę, opuścił Eo i powrócił na brzegi swej ojczyzny. To stamtąd dochodzi do jego chroniących nas po dziś dzień dzieci jego światłość.

Mimo swej roli dzieci te nie mogą nigdy interweniować w nasze sprawy czy łączyć siły ze stworzeniami z Eo, nie mogą się też z nimi przyjaźnić. Takie są Prawa Aonira, które mają zastosowanie tak dla bogów jak i istot żywych – ktokolwiek je złamie, zostanie obłożony klątwą boga ojca.

Zarach

Mimo, iż Ulm był opiekunem różnorodności i zmiany, jego pragnieniem było tworzenie. Zdradził święte zasady swojego ojca Aonira i stworzył rasę Orków, wojowników, których jedynym celem była wojna i posłuszeństwo swojemu twórcy. Ulm przyjął imię: Zarach - krwiożerczy.[1]

Czerwony Bóg

Gdy zginęli ostatni wyznawcy boga złodziei, Zerbo oszalał w swym gniewie wyrzekł się wszystkich Strażników, po czym udał się do pięciu przywódców Kultu, by się z nimi zjednoczyć; wtedy to też przez duchy ostatnich krasnoludzkich kapłanów został przywołany Hirin, który pozbawił Czerwonego Boga prawie całej mocy tak, że nie różnił się niczym od najpotężniejszych śmiertelnych magów. Wtedy Prorok zjednoczył się z Zerbo, po czym udał się do stolicy Wielkiej Marchii, gdzie połowa jego mieszkańców została zamieniona w nieumarłych, by przywrócić mu moc. Na to wezwanie rasa Szaikan ruszyła do starcia z Prorokiem. Sześciu bohaterów dotarło do samego serca Kultu, gdzie zabili ich najwyższego przywódcę Proroka, rytuał został przerwany, a Zerbo się odrodził i przejął władzę nad Czerwonymi Hordami Demonów, po czym odszedł do innego nieznanego świata, gdzie nic mu nie zagraża.

Historia Lodowego Tkacza

Wiele lat przed tym, jak pierwsi ludzie zeszli ze stoków Gór Wietrznych, krainą tą władały smoki. Nieba nad Fiarą były pełne tych potężnych, dzikich istot które zażywały swej jeszcze wtedy niczym nieograniczonej wolności. W tych czasach narodził się jeden biały smok, który zstąpił ze szczytów Godmarchii i jednym machnięciem swych potężnych skrzydeł zmroził całą krainę. Jego pancerz lśnił najczystszą bielą, jego oczy były niczym chłodne, zimowe słońce, a oddech sprowadzał wieczną zmarzlinę. Żaden inny smok nie mógł się z nim równać potęgą – był on prawdziwym Oddechem Zimy. Jego pobratymcy uciekali przed nim gdziekolwiek zatrzymał się na spoczynek, a ziemia zamarzała wszędzie gdzie podążał. Wkrótce całą Fiarę pokryła gruba warstwa lodu, a smoka nazwano Arynem, Lodowym Tkaczem.

Mimo całej swej potęgi Aryn nie był szczęśliwy, a serce jego wypełniały ból i samotność, gdyż żadna żywa istota nie była w stanie przetrwać w jego towarzystwie – otaczały go zewsząd jedynie mróz i śmierć. W poszukiwaniu towarzysza krążył Aryn nad różnymi krainami, lecz wszystko co żywe uciekało przed sprowadzaną przez niego wieczną zimą. Im dłużej Aryn szukał, tym więcej cierpienia sprowadzał na ten świat. Poszukiwania jednak trwały i istniało realne zagrożenie, że Fiara stanie się śnieżną pustynią.

Lata upływały, a Fiara kawałek po kawałku umierała pod podmuchami wywołanymi jego białych skrzydeł. Poszukiwania doprowadziły Aryna na południe Fiary, do krainy, którą elfy zwały Finon Mir. Gdy tylko pierwszy przymrozek pokrył korony tamtejszych drzew, elficka młodzież zebrała się celem przedyskutowania sposobów na walkę z Lodowym Tkaczem. Niestety, dzieci lasu nie znalazły żadnego rozwiązania – nie rozumiały zachowania Aryna, a żadne z nich nie było dość potężne, aby stawić mu czoła. Prastare elfickie bóstwa nie udzieliły im żadnej rady, a na gałęziach potężnych drzew zaczął już gromadzić się śnieg...

Cenwen, jedna z pięciu władczyń lasu, wyruszyła samotnie na spotkanie smoka. Jej pobratymcy uciekali w panice na południe, ona zaś dzielnie wyszła na zmrożoną równinę w poszukiwaniu Smoka Zimy.

Straszliwe zimno mroziło ją do kości i szybko otaczały ją lód i śmierć. Im bliżej była smoka, tym bardziej przejmujący był mróz – wkrótce zaczęła tracić przytomność. Aby nie poddać się śmiercionośnemu otępieniu, Cenwen zebrała resztkę sił i zaczęła śpiewać o pewności siebie, bezpieczeństwie i cieple – o tym, o czym śpiewało się przy ogniskach Finon Mir.

Aryn usłyszał jej pieśń i spłynął z niebios ku miejscu, w którym się znajdowała. Ujrzał klęczącą w śniegu, bezsilną elfią królową na progu śmierci – królową, która nie chciała się jednak poddać wszechogarniającemu chłodowi i kontynuowała śpiew. Smok Zimy spoczął na gruncie w pobliżu Cenwen i obniżył głowę, patrząc na najpiękniejszą rzecz w swym długim, samotnym życiu. Królowa elfów przerwała wtedy swą pieśń i zawołała do smoka: „Wysłuchaj mnie, najpotężniejszy smoku! Wysłuchaj mnie, posłańcze zimy i śmierci! Twoja obecność sprowadza na tę krainę mróz, a wszelkiemu życiu – śmierć. Podmuchy twoich skrzydeł zmrożą te prastare lasy, a mój lud zginie, jeśli nie ominiesz tej krainy. Czego żądasz? Czymże mogę przebłagać Lodowego Tkacza i uratować mój lud?” Aryn uniósł w tym momencie głowę, a zimny blask jego oczu przebił serce Cenwen niczym srebrzysty sztylet.

„Zrozum, o dziecię lasu, że od dnia swych narodzin szukam jedynie istot mi równych. Teraz jednak widzę, jak wszystko przy mnie umiera, a ja sprowadzam na świat jeno ból i cierpienie. Wrócę więc do mej samotnej górskiej ojczyzny, gdzie doczekam końca czasu. Jeśli jednak twój lud ma zostać ocalony, musisz spełnić me żądanie – pragnę, abyś mi towarzyszyła. Jako jedyna miałaś dość odwagi, aby stanąć ze mną twarzą w twarz i spojrzeć mi w oczy, a twa pieśń poruszyła me zimne serce. Udaj się ze mną w góry, a twój lud ocaleje”.

Cenwen spojrzała na Smoka Zimy, przez długą chwilę nie spuszczając z niego wzroku. Wreszcie rzekła: „Twojam jest, Lodowy Tkaczu! Zabierz mnie ze sobą na północ, a ja potęgą mej nadziei będę ogrzewać nasze serca po kres mego żywota. Błagam jednak – oszczędź memu ludowi cierpień, jakie mu przysparzasz”. Smok pochwycił ją i wzbił się w niebo.

„To mądry wybór! Jeśli twój lud jest równie odważny jak ty sama, to rzeczywiście zasługuje na życie... Jeśli kiedykolwiek twoi pobratymcy znajdą się w potrzebie, niech wezwą mnie, a cała moja potęga stanie po ich stronie. Niech to też będzie część naszej umowy – dam im coś równie ważnego jak to, co odbieram. Mróz nie będzie już im straszny, a potęga lodu będzie z nimi tak długo, jak ty będziesz pozostawać w ich sercach”.

Skończywszy, Smok Zimy wzbił się w niebo i udał się na północ, w niegościnne szczyty Gór Grimwarg. Tam też osiadł, okrywając siebie i śpiewającą dla niego królową elfów lodową pokrywą, która miała osłonić ich przed całym światem – i cały świat przed nim.

Dziś na świecie pozostał już tylko jeden ślad umowy, jaką elfy zawarły ze smokiem - potężny lodowiec zwany Lodowym Tkaczem. Ludzie i krasnoludy opowiadają historie o tym, że w niedostępnych lodowych pustyniach najwyższych szczytów wciąż słychać czysty głos Cenwen... Jednak tylko potomkowie Cenwen wiedzą, że Smok Zimy wciąż żyje i przekazuje im swą moc. Będzie to trwać tak długo, jak koić go będzie pieśń elfa, skrytego&nbsp głęboko pod lodem.

Przypisy

Grafika

Advertisement